10.

MAGIA MIASTA

...prawdopodobnie najważniejszą strukturalną cechę miasta, obok MOZAIKI PODKULTUR (8), jest wzorzec tych centrów, gdzie życie miejskie jest nałbardziej intensywne. Ośrodki te, dzięki swojej różnorodności, mogą wspomagać powstawanie mozaiki podkultur. Mogą także ułatwić tworzenie PASÓW MIEJSKICH I PASÓW WIEJSKICH (3), pod warunkiem że każdy z tych ośrodków będzie się znajdował w naturalnym miejscu spotkania kilku takich pasów. Wzorzec ten został po raz pierwszy napisany przez Luisa Racionero, który nazwał go „Śródmieścia dla 300 000 mieszkańców”.

***

Niewielu jest ludzi, których nie cieszy magia wielkiego miasta. Ale wskutek rozrostu i rozproszenia urbanistycznego tylko nieliczni mają tyle szczęścia lub są wystarczająco bogaci, by mieszkać w pobliżu największych ośrodków.
Jest to nieuniknione w każdym regionie miejskim, który ma jedno centrum o dużej gęstości. Ziemia wokół niego jest droga; niewiele osób może mieszkać na tyle blisko, by mieć prawdziwy dostęp do życia miasta. Większość ludzi mieszka daleko od centrum, na przedmieściach i tylko sporadycznie ma kontakt z życiem miasta. Problem ten może zostać rozwiązany tylko przez decentralizację śródmieścia i stworzenie wielu mniejszych ośrodków, z których każdy byłby poświęcony jakiemuś specjalnemu sposobowi życia. Chodzi bowiem o to, aby nawet po decentralizacji pozostał ważny i w pewien sposób stanowił centrum dla całego regionu.
Mechanizm tworzący pojedyncze, izolowane centrum jest prosty. Usługi miejskie wykazują tendencję do gromadzenia się w jednym miejscu. Restauracje, teatry, sklepy, wesołe miasteczka, kawiarnie, hotele, kluby nocne oraz inne rozrywki i usługi łączą się w grupy. Dzieje się tak, ponieważ każda z tych instytucji chce znajdować się tam, gdzie jest najwięcej ludzi. Gdy tylko w mieście powstanie jedno jądro, każda z ważnych usług — a szczególnie te najbardziej interesujące i wymagające największego zasięgu przyciągania klienta — lokuje się w nim. To jądro się rozrasta. Śródmieście staje się ogromne, bogate, różnorodne i fascynujące. Jednak stopniowo, w miarę powiększania się miasta, przeciętna odległość od poszczególnych mieszkań do centrum wzrasta. Ziemia dookoła centrum nabiera wartości — domy i mieszkania są „wypierane” przez sklepy i biura, aż w krótkim czasie nikt lub prawie nikt nie ma prawdziwego kontaktu z magią nieustannie tworzącą się, dzień i noc, w tym odludnym centrum.
Problem jest jasny. Z jednej strony ludzie podejmą tylko pewien określony wysiłek, żeby zdobyć towary i usługi lub wziąć udział w nawet najciekawszych wydarzeniach kulturalnych. Z drugiej strony prawdziwa różnorodność i wybór pojawia się tylko w miejscach koncentracji i centralizacji aktywności, a gdy koncentracja i centralizacja stają się zbyt intensywne, ludzie nie mają już ochoty, aby poświęcać czas na docieranie do tych miejsc.
Jeżeli mamy rozwiązać ten problem, decentralizując śródmieścia, musimy najpierw zastanowić się nad najmniejszą liczbą mieszkańców, która byłaby w stanie podtrzymać magię miasta w centralnej dzielnicy finansowej. Otis D. Duncan w The Optimum Size of Cities34 wykazuje, że miasta liczące więcej niż 50 000 mieszkańców mają wystarczająco duży rynek, by utrzymać sześćdziesiąt jeden rodzajów sklepów detalicznych, natomiast miasta powyżej 100 000 mieszkańców mogą utrzymać sklepy z wyszukaną biżuterią, futrami i modą. Duncan twierdzi również, że stutysięczne miasta są w stanie sfinansować uniwersytet, muzeum, bibliotekę, zoo, orkiestrę symfoniczną, gazetę codzienną, lokalne stacje radiowe, lecz już utrzymanie specjalistycznej uczelni zawodowej, na przykład szkoły medycznej, opery lub wszystkich sieci telewizyjnych, wymaga populacji rzędu 250 000—500 000.
Brian J. L. Berry w pracy na temat regionalnych centrów handlowych w metropolitalnym Chicago stwierdził, że centra handlowe posiadające siedemdziesiąt różnych sklepów detalicznych obsługują stałą populację, liczącą około 350 000 ludzi35. T. R. Lakshmanan i Walter G. Hansen w A Retail Potential Model36 wykazali, że duże centra handlowe, zawierające zróżnicowany handel detaliczny, profesjonalne usługi, a także usługi kulturalne i rekreacyjne, są przeznaczone dla populacji liczących od 100 000 do 200 000.
Wydaje się w takim razie, że można uzyskać bardzo złożone i bogate funkcje miejskie w sercu obszaru obsługującego nie więcej niż 300 000 ludzi. Skoro pożądane jest, z przyczyn podanych wyżej, posiadanie przez miasto jak największej liczby centrów, proponujemy jedno centrum na każde 300 000 ludzi zamieszkujących region zurbanizowany. Centra te powinny być szeroko rozrzucone, by każda osoba z danego regionu mieszkała w rozsądnej odległości od przynajmniej jednego z tych głównych ośrodków.
Aby lepiej zrozumieć problem, dobrze jest mieć pojęcie o dystansie dzielącym centra w typowym regionie zurbanizowanym. Przy gęstości zaludnienia wynoszącej około 2000 osób na kilometr kwadratowy (gęstość rzadziej zamieszkanych części Los Angeles), obszar zajmowany przez 300 000 osób miałby średnicę około 14,5 kilometra. Przy wyższej gęstości, na przykład 30 000 osób na kilometr kwadratowy (gęstość zaludnienia centrum Paryża), teren zajmowany przez 300 000 mieszkańców miałby średnicę nieco powyżej 3 kilometrów. Pewne wzorce naszego języka proponują miasta zamieszkane znaczniej intensywniej niż Los Angeles, natomiast trochę rzadziej niż centrum Paryża — LIMIT CZTERECH KONDYGNACJI (21), PIERŚCIENIE GĘSTOŚCI (29). Przyjmijmy zatem te pobieżne szacunki za górną i dolną granicę. Jeżeli każde centrum będzie obsługiwać 300 000 osób, centra powinny znajdować się przynajmniej trzy, a najwyżej piętnaście kilometrów od siebie.
Musimy jeszcze przedyskutować ostatnie zagadnienie. Magia wielkiego miasta wynika z ogromnej specjalizacji miejsc pracy. Tylko w mieście takim jak Nowy Jork może powstać restauracja, w której można zjeść mrówki w czekoladzie, lub sklep, w którym można kupić trzystuletni tomik poezji. Tylko w takim mieście można znaleźć zespół perkusyjny z Karaibów, występujący razem z amerykańskimi piosenkarzami folk. Dla porównania, miasto trzystutysięczne, z drugorzędną operą, kilkoma dużymi domami towarowymi i pół tuzinem dobrych restauracji jest przy nim prowincjonalną dziurą. Byłoby absurdem, gdyby nowe śródmieścia, obsługujące po 300 000 osób każde, próbując uchwycić magię wielkiego miasta, skończyły jako zbiorowisko podrzędnych miasteczek prowincjonalnych.
Problem ten można rozwiązać tylko wtedy, gdy każde centrum będzie nie tylko obsługiwało teren zamieszkany przez 300 000 osób, ale także oferowało coś specjalnego, właściwego jedynie temu centrum. W ten sposób każde centrum, nawet małe, mogłoby obsługiwać kilka milionów ludzi i samo tworzyć atmosferę podniecenia i wyjątkowości, które stają się możliwe dopiero w wielkim mieście.
Zatem — tak jak w Tokio czy Londynie — wzorzec ten powinien być wprowadzany w życie w taki sposób, żeby jedno centrum miało najlepsze hotele, drugie najlepsze antykwariaty, inne muzykę, a jeszcze inne ryby i żaglówki. Wtedy możemy być pewni, że każdy człowiek będzie mieszkał w zasięgu przynajmniej jednego śródmieścia i że wszystkie śródmieścia będą zasługiwały na to, by je odwiedzać, gdyż będą miały magię metropolii.
Dlatego:
Spraw, żeby każdy mieszkaniec obszaru metropolitalnego mógł doświadczać magii miasta. Skorzystaj z polityki regionalnej w celu ograniczenia wzrostu śródmieść, aby żadne z nich nie mogło obsługiwać więcej niż 300 000 ludzi. Śródmieścia posiadające populację podstawową o takiej liczebności dzielić będzie dystans od trzech do piętnastu kilometrów.

***

Każde śródmieście traktuj jako strefę ruchu pieszego i lokalnego — STREFY TRANSPORTU LOKALNEGO (11), PROMENADA (31) — która ma dobre połączenia tranzytowe z terenami peryferyjnymi — SIEĆ TRANSPORTU PUBLICZNEGO (16). Promuj skupianie życia nocnego w każdym śródmieściu — ŻYCIE NOCNE (33) i zachowaj przynajmniej część terenów śródmiejskich na najlepszy rodzaj zabawy ulicznej — WESOŁE MIASTECZKO (58) oraz TANIEC NA ULICY (63)...

34 O. D. Duncan, The Optimum Size of Cities, w: Cities and Society, red. P. K. Hatt, A. J. Reiss, New York: The Free Press 1967, s. 759-772.

35 B. J. L. Berry, Geography of Market Centers and Retail Distribution, Englewood Cliffs: Prentice-Hall 1967, s. 47.

36 T. R. Lakshmanan, W. G. Hansen, A Retail Potential Model, „American Institute of Planners Journal” maj 1965, s. 134—143.

An unhandled error has occurred. Reload 🗙