58.

WESOŁE MIASTECZKO

...czasami w podkulturach, szczególnie temu sprzyjających, życie promenady może zabrzmieć szalonym rytmem — PROMENADA (31), ŻYCIE NOCNE (33). Być może każdą promenadę cechuje odrobina takiego szaleństwa.

***

Tak jak jednostka ludzka marzy o fantastycznych wydarzeniach wyzwalających wewnętrzne siły, które nie są w stanie się ujawnić w codziennych zajęciach, tak i miasto potrzebuje swoich marzeń.
W normalnych warunkach we współczesnym świecie istnieją rozrywki zdrowe i nieszkodliwe, takie jak chodzenie do kina, oglądanie telewizji, jeżdżenie na rowerze, gra w tenisa, loty helikopterem, chodzenie na spacery, oglądanie meczu piłki nożnej, oraz zachowania chore i społecznie destrukcyjne, takie jak branie heroiny, lekkomyślna jazda samochodem czy przemoc grupowa.
Jednak człowiek ma ogromną potrzebę, aby realizować szalone podświadome pomysły, bez doprowadzania ich do rozmiarów społecznie szkodliwych. Jednym słowem, istnieje potrzeba społecznie usankcjonowanych zachowań, które są zewnętrznym ekwiwalentem marzeń.
W prymitywnych społecznościach funkcję tę spełniały rytuały odprawiane przez szamanów i czarowników. W zachodniej cywilizacji przez ostatnie trzysta, czterysta lat najbliższym dostępnym źródłem tego zewnętrznego uspokojenia ukrytego życia był cyrk, jarmark i wesołe miasteczko. W średniowieczu sam rynek miał wiele z atmosfery tamtych miejsc.
Dziś mało kto doświadcza podobnych przeżyć. Cyrki i wesołe miasteczka pojawiają się coraz rzadziej. Jednak potrzeba pozostaje. W rejonie zatoki San Francisco częściowo realizują ją organizowane corocznie Targi Renesansowe (Renaissance Fair). Ale tylko częściowo. Wyobraźmy sobie imprezę zorganizowaną z większym rozmachem, będącą połączeniem teatru ulicznego, klaunady, szalonych zabaw na ulicach, placach i w domach. Przez kilka tygodni w roku ludzie mogliby żyć jak w wesołym miasteczku. Proste jedzenie i schronienie byłyby darmowe; ludziom trudność sprawiałoby odróżnienie dnia od nocy; aktorzy wmieszani w tłum wciągaliby wszystkich, czy tego chcą, czy nie, do działań, których skutków nie można przewidzieć. Walki — starcie dwóch mężczyzn z torbami na śliskich kłodach na oczach setek widzów. Atmosfera jak u Felliniego: klauni, śmierć chodząca z kosą, wariaci — wszyscy wmieszani w tłum.
Pamiętasz garbatego karła z filmu Statek szaleńców? Był na tym statku jedynym rozsądnym człowiekiem, który mówił „Każdy ma jakiś problem, ale ja mam szczęście, bo noszę swój na własnych plecach, tam gdzie każdy może go zobaczyć”.
Dlatego:
Przeznacz jakąś część miasta na park rozrywki: szalone widowiska, turnieje, demonstracje, zawody, tańce, muzykę, teatr uliczny, klaunów, przebierańców, niezwykłe wydarzenia — wszystko, co pozwala ludziom ujawnić swoje szaleństwo. Wpleć w ten teren szeroką ulicę przeznaczoną tylko dla ruchu pieszego. Obstaw ją stoiskami, a te oddziel od siebie wąskimi przejściami. Na jednym końcu umieść teatr pod gołym niebem. Albo połącz scenę teatru bezpośrednio z ulicą rozrywki. Obie się zespolą i będą żywić nawzajem.

***

Tańce na ulicach, stoiska z jedzeniem, jedno czy dwa publiczne miejsca, w których można pobyć na świeżym powietrzu, plac, na którym znajduje się teatr, namioty i płócienne zadaszenia — wszystko to sprawia, że miejsce to jeszcze bardziej się ożywi — PUBLICZNE PLACYKI (61), TANIEC NA ULICY (63), OTWARTE POMIESZCZENIE PUBLICZNE (69), STOISKA Z JEDZENIEM (93), ULICZKA PIESZA (100), DACHY NAMIOTOWE (244)...
An unhandled error has occurred. Reload 🗙